środa, 13 maja 2009

rozstrzygniecie blisko


ciekawe w tym wszystkim jest to, ze szczyt paniki z jesieni ktory stal sie wtedy oporem dzis jest wsparciem, dlugoterminowo szacowalbym tutaj punkt rownowagi i gdyby "ceteris paribus" pozostale parametry pewno na tej wysokosci wygasalyby z wolna oscylacje i ten punkt mozna brac za punkt dlugoterminowej rownowagi do kalkulacji oplacalnosci roznych ruchów, każdy ma swoje:
- brac kredyt nad 2.8
- nadplacac/splacac ponizej 2.8

i tyle

ale rynek nie znosi prozni a my nie czujemy sie na tyle odwaznie by robic samemu pierwszy krok, niech sam rynek pokaze ktora linie chce przebic to pojdziemy za nim bo to on ma racje :-)





z ciekawostek widac idealnie jak od wiosny 2008 kurs zachowywal sie wrecz nieracjonalnie odchylajac sie od jakotakiej linii trendu, nigdy wczesniej sie tak nie zachowywal, widac wiec, ze pojawila sie jakas nadprogramowa podaż

wlasciwie tyle co spadl od tych 2.35 do 1.95 to ochorowal w druga strone do 2.75
reszta to był pożar na stepie i chwala NBP, ze nie użył rezerw do gaszenia

eksporterzy mieli i mają jeszcze okazje do nabrania PUTów albo wręcz sprzedaży walut
oczywiście jeśli rynek wyjdzie wyżej niż ostatnie szczyty to PUTy wygasną bezwartościowe ale zarobią na sprzedaży wpływów eksportowych

mnie jako konsumenta/kredytobiorce interesuje temat nierosniecia kursu
jestesmy w sytuacji kiedy nie dziala dylemat więźnia po stronie bioracych kredyt tylko po stronie sprzedajacych mieszkania, z tego punktu widzenia nie ma jak sie uksztaltowac trend sprzedazy walut i przescigania sie kto pierwszy ten lepszy
wiec mamy beztrendzie bo nikt juz nie bedzie pompowal walut ot tak bez paliwa paniki

płynność podrożała do tych 8-10% na miedzybanku i kto wytrzyma bez sprzedaży ten będzie do przodu, teraz jest okres strząśnięcia tych co przesadzili